Czego pragnie mama?

by - kwietnia 27, 2017

Dzisiaj będzie troszeczkę przewrotnie i może nawet lekko marudząco. No, bo nie oszukujmy się, ale macierzyństwo nie składa się z samych lukrowanych dni. Bywają dni lepsze i gorsze. Jak to się mówi: życie. Wielokrotnie tutaj pisałam, że bycie mamą, to coś najlepszego, co mi się w życiu zdarzyło. I zdania na ten temat nie zmieniam. Chciałabym jednak zwrócić uwagę na to, że każda mama ma również swoje pragnienia, swoje potrzeby, które bardzo często są zrzucane na drugi plan, albo całkowicie przez innych bagatelizowane, bo przecież mama powinna się w całości poświęcić swojemu dziecku. Nic bardziej mylnego.


Ja ostatnio złapałam się na tym, że niemalże każdy mój dzień wygląda tak samo. Normalnie jak dzień świstaka. Wstajemy rano, przebieramy się, karmimy, bawimy, usypiamy na drzemkę i znowu karmimy i bawimy itd. itd. Opcjonalnie jak jest ładna pogoda, to dochodzi jeszcze spacer. I tak moje życie wygląda już od roku. I będzie jeszcze tak wyglądało przez kilka miesięcy, bo do pracy wracam dopiero we wrześniu. Z jednej strony się cieszę, bo Maja będzie przynajmniej troszkę starsza, jak pójdzie do żłobka, a z drugiej strony coś się we mnie buntuje, że chciałabym już wrócić do takiego zawodowego rytmu. Ot, taki paradoks. Nie wyobrażam sobie rozstania z małą, ale do "normalnego" życia też chcę wrócić. I jak tu żyć? Ja się pytam. 

Cóż, trzeba sobie to zwyczajnie w głowie poukładać. Tylko pytanie brzmi, jak to zrobić, żeby nie zwariować. Bo naprawdę w momencie, kiedy przez cały dzień jedynym kompanem do rozmów jest roczny brzdąc, to o zawrót głowy nie trudno ;-) I chyba nie ma w tym nic złego, że chciałabym gdzieś się zaszyć tak tylko na jeden jedyny dzień. Tak malutko, a dla mnie byłoby to tak wiele. 

Nie uwierzycie, ale przez cały ten rok ani razu z nikim nie zostawiłam Mai. No dobra, zdarzyło się raz jak poszłam do fryzjera i Maja została z tatą i drugi raz została z dziadkami, jak byliśmy na weselu przyjaciół. Tylko wtedy co 2h i tak przyjeżdżaliśmy sprawdzić, czy wszystko jest ok :-) Tacy nadwrażliwi rodzice. Prawda jest taka, że sama sobie zgotowałam ten los, że teraz nie mogę nawet sama nigdzie wyjść. Pomijam to, że cały czas karmię piersią i to też niejako mnie blokuje. Wiem, że istnieje coś takiego, jak laktator, ale ja tego dojenia nie znoszę. Pomału i tak będziemy się odstawiać, a i zostawiać Maję też będziemy, bo musi się hartować przed żłobkiem.

Dobrze, ale do sedna. Wspominałam, że każdy skupia się zazwyczaj na potrzebach dziecka, a o mamie w całej tej machinie zwanej rodzicielstwem się zapomina. A mama też ma swoje marzenia i pragnienia.

Ja na przykład marzę o filiżance dobrej, ciepłej, aromatycznej kawy, której nie piłam już od czasu, kiedy dowiedziałam się o ciąży. Wiem, że są różne teorie na temat picia kawy w ciąży i podczas karmienia piersią. Ja świadomie z niej zrezygnowałam, ale to nie oznacza, że jak czuję zapach kawusi, to się nim nie zaciągam z tęsknotą. 

Marzę też o długiej, gorącej kąpieli w wannie wypełnionej pianą z książką w ręku. Takim słodkim relaksie, który nie zostanie zakłócony nagłym wejściem Misia do łazienki: "Maja się obudziła!"

Pragnę też w końcu pojechać na normalne zakupy do galerii handlowej. Oj tak, wcześniej to był nasz stały rytuał. Jak to moja mama mówi "Znowu do tych bunkrów jedziecie". Bunkry, nie bunkry, szwędanie się po galeriach sprawia mi radochę. Szczególnie jeśli takie szwędanie kończy się zakupem jakiegoś fajnego ciucha albo książki. W każdym razie mogę zliczyć na palcach jednej ręki, ile razy w przeciągu roku byłam na takich zakupach. I to też był i jest nasz świadomy wybór. Nie chcieliśmy ciągać Małej po centrach handlowych, gdzie jest przecież siedlisko bakterii i wirusów. Zresztą była za malutka na takie eskapady.

Marzę też o spokojnym pomalowaniu paznokci, które zdążą wyschnąć zanim będę musiała utulić Maję i cała praca włożona w równe pomalowanie spełznie na niczym, a raczej spłynie na jej bodziaki czy też moje ciuchy. Cóż, może kiedyś będzie mi to jeszcze dane.

Nie wspomnę już o zwyczajnym czasie dla siebie z książką czy też gazetą w ręku. W zasadzie to odkąd Maja zaczęła się przemieszczać i wszystko ściągać z mebli i schowaliśmy gazety do szafki, to łapię się na tym, że nawet jak kupimy jakąś nową gazetę, to zwyczajnie o niej zapominam, bo przecież jest schowana w szafce. Tudzież nie mam po prostu siły wieczorem jej przeczytać.

Fajnie byłoby też zjeść wspólnie, spokojnie i równocześnie ciepły obiad. Bo póki co wygląda to tak, że jedno z nas je (a raczej szybko połyka kęsy), a drugie bawi się z Mają. I potem następuje zmiana. Zazwyczaj jedno z nas je zimny obiad. Dziwnym trafem tym kimś jest, o dziwo Misio (jego własny wybór, żeby nie było :-)).

Chciałabym też móc chodzić w rozpuszczonych włosach, bo przecież po to mam długie. Niestety małe rączki uwielbiają mnie za nie ciągnąć. Pozostaje zatem typowa i kilkukrotnie już wspominana fryzura na teletubisia. Może i mało kobieca, ale przynajmniej wygodna i praktyczna. Małe rączki nie wyrwą mi wszystkich włosów. 

Marzy mi się też zwyczajne wyjście ze znajomymi do pubu, czy kina z Misiem. Oderwanie się od takiej codzienności, wypicie kufla piwa, czy lampki wina (teraz to też nierealne), zjedzenie pizzy czy innego fast foodu i powrót do domu po 23.00, a nie przed dobranocką. 

Oj tak, troszkę tych pragnień się zebrało. I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że lista mogłaby się jeszcze wydłużyć. Ale jestem też świadoma tego, że bycie mamą wiąże się również z pewnymi wyrzeczeniami przez pewien czas. Mam przynajmniej taką nadzieję, że PRZEZ PEWIEN CZAS :-) I chyba jakoś to przeżyję, a pomału każde z tych marzeń pewnie prędzej czy później spełnię. W końcu moje życie jeszcze się nie skończyło, a Maja też wiecznie mega absorbującym dzieckiem nie będzie. Bo, nie będzie, prawda?!




Spodobał Ci się ten wpis?

Podziel się komentarzem


udostępnij go znajomym 


lub po prostu polub Mamuśkowy Świat na Facebooku (tutaj) i bądź na bieżąco z tym, co u nas słychać :-)



You May Also Like

41 komentarze

  1. Lubię takie trochę marudzące wpisy! Bo są prawdziwe! Doskonale Cię rozumiem, choć ja już trochę odetchnęłam, od kiedy mała chodzi do żłobka. Ale zaraz czeka mnie powtórka z rozrywki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie :-) u Ciebie już niedługo wszystko zacznie się od nowa, ale to mimo wszystko fajny czas :-)

      Usuń
    2. Pewnie, przy pierwszej córce wspominam go z rozrzewnieniem :)

      Usuń
  2. Z powodu tych wszystkich punktów bardzo podziwiam wszystkie Matki! Z tej Twojej listy chyba najbardziej by mi brakowało kawy... po tygodniu diety magnezowej już mi się ręce bez niej trzęsły. A Ty tyle wytrzymałaś! No, jesteś hiroł ;) Mała szybko podrośnie i jeszcze pewnie zatęsknisz za tymi wszystkimi niedogodnościami ;) Pozdrowienia serdeczne dla całej paczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jak wypiję pierwszy łyk kawy, to będę miała mega odlot :-D to jest właśnie ten paradoks,że teraz brakuje mi tych rzeczy, a jak już wrócę do starego rytmu (chociaż i tak już nie będzie taki sam), to zatęsknię za tym, co mam teraz :-)

      Usuń
  3. Też miałam takie marzenia gdy dzieci były małe :-) Oprócz kawy. Z tej nie zrezygnowałam ani w ciąży ani podczas karmienia :-) Uprzedzam pytanie - dzieciom nic nie było :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe:-) dobrze wiedzieć, że nie jestem jedyna :-) pozdrawiam!

      Usuń
  4. Jeszcze do niedawna miałam podobne marzenia, np żeby w spokoju wziąć prysznic! Wszystko wraca do normy, gdy maluch jest większy i idzie do przedszkola! Cierpliwości 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki prawdziwy babski wpis. Mi też brakowało tych rzeczy, czasami jak udało się choć jedną rzecz z listy zrobić, byłam dumna jak paw :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja z góry przepraszam, że się nie podpiszę pod tymi pragnieniami :) Oczywiście, nie pamiętam kiedy brałam dłuższy prysznic, kiedy malowałam paznokcie nie na raty, kiedy obejrzałam film jednym ciągiem, ani kiedy byłam w kinie. Ale dokładnie pamiętam 7 lat czekania na córkę i nie zamienię zimnej kawy, poplamionych spodni i bałaganu w domu na nic innego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. na wszystko jeszcze znajdziesz czas :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Podzielam wszystkie punkty. Nam mamom niewiele potrzeba do szczęścia

    OdpowiedzUsuń
  9. Trudno mi się odnieść do Twojego wpisu, ponieważ nie mam i nie chcę mieć dzieci. :) Wydaje mi się jednak, że zawsze warto mieć jkieś marzenia i pragnienia, nawet jeśli miałyby być prozaiczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie na szczęście udaje się znaleźć czas dla siebie (wypić ciepłą kawę, herbatę, pomalować paznokcie, jak chcę iść na zakupy czy do kosmetyczki córkę zostawiam z tatą) córka ma 7 miesięcy i cieszę się, że dajemy radę, oby tak dalej :P czego i Tobie życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam, że miałam takie same marzenia, kiedy synek był malutki. Chciałam, żeby miał 4 lata i żeby był samodzielny. Marzyło mi się, żeby ładnie się ubrać i wyjść ze znajomymi. Fakt, każdy dzień wyglądał tak samo, ale pomysł, że to tylko przejściowe ;) Niedługo będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój dzień też wygląda tak samo, ale w sumie to nie jest efektem macierzyństwa, lecz życia. Ogólnie pragnę mało rzeczy, bo kawę nie dość, że wypijam ciepłą, to na spokojnie i nikt mi nie przeszkadza :). Marzę o tym, by mieć mniej stresu, by przeszły te cholerne przeziębienia, a sama dla siebie chciałabym mieć dzień na shopping :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Poczeka cierpliwie i będziesz miała filiżankę cieplej kawy nawet codziennie. Między moimi dziećmi jest 22 miesiące różnicy. Ja normalnie nie wiedziałam na jakim swiecie życie. 24 godziny na dobę byłam z dziećmi i tak przez 8 lat z tą różnicą, że teraz mam czas na ciepłą kawe

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam trójkę dzieci, najmłodsze 9 miesięcy i już jest ok w kwestii jedzenia, czy kawy, a i na wyjście możemy sobie pozwolić mimo, że karmię. Włosy wciąż związane :D Trzeba przetrwać ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, że poruszasz takie tematy. Mamą nie jestem, ale myślę że wiele kobiet to bardzo interesuję :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja bym chciała, żeby mój ex też się czasem trochę pomartwił typowymi zmartwieniami rodzica, a nie tylko wszystko ja, bo jestem na miejscu z dzieckiem. On jest dla dziecka od przyjemności, ja od obowiązków. To chyba jedyny minus rozstania.

    OdpowiedzUsuń
  17. pewnie jak sama zostanę mamą będę marzyć o tym samym :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak dzieciaki były małe, zawsze brakowało mi kilka łyków ciepłej kawy, takiego w spokoju wypitego dopalacza kawowego. :) Kawę, którą zrobiłam rano, potrafiła nawet do popołudnia nawet w połowie nie zniknąć. ;)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  19. Już teraz część z tych marzeń możesz spełnić, nie musisz czekać:) To, jak sama zauważasz, kwestia Twoich wyborów - nie chcesz zostawiać z kimś, nie chcesz chodzić w pewne miejsca z małą itd. Świat Twojej córeczki się nie zawali, jeśli raz w tygodniu zostawisz Ją z kimś i pójdziesz pobyć sama - wypić bezkofeinową kawę, poczytać gazetę, poplątać się po sklepach. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :) Sprawdzone:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Każdy z nas lubi sobie trochę ponarzekać. Aczkolwiek dobre jest przyjmować pomoc lub prosić o pomoc i zawalczyć trochę o swoje małe potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam dwójkę małych brzdąców więc dobrze rozumiem o czym piszesz. Na szczęście w miarę upływu czasu łatwiej o chwilę dla siebie, bo i dzieci zaczynają się zajmować same soba. Momentami mam juz nawet takie dni, gdy tęsknię do tych chwil, gdy byłam im potzebna w 100%. Jestem już na tym etapie, że kawę pijam ciepłą i biorę kąpiel w spokoju. Paznokci nadal nie jestem w stanie umalować :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Myślę że to są nie tylko marzenia Mam, ale wszystkich zapracowanych dzisiaj kobiet :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo fajnie sie Ciebie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny wpis! Idealnie pokazuje mój przyszły świat ;) He he <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciężko mi uwierzyć w Twoje (takie realne) pragnienia i trochę smutno mi się zrobiło. Wszystkie te rzeczy możesz mieć, kwestia organizacji, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  26. A wiesz, że sa kobiety które latami maja tylko jedne marzenia? Jedne, które nigdy się nie spełni? To bycie mamą i oddałyby wszysto to o czym piszesz za tą jedną rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jestem mama trójki (cori 4,5 roku, cori 3lata i syn 8mcy). Czuje się jakbym miała powtórkę z rozrywki. Co dzien to samo (jak napisałaś) plus odbieranie dziewczynek z przedszkola, organizacja czasu w domu, zajecia dodatkowe... szalenstwo. Kawa - zimna da sie polubic. Najgorzej, gdy druga warstwa lakieru dosycha jeszcze tylko moment, chwila... i wolanie mamoooo. Nie muszę dodawać, ze czas dla siebie mam jak dzieci zasnął czyli ok 22

    OdpowiedzUsuń
  28. Koniecznie wygospodaruj trochę czasu wyłącznie dla siebie. Maja Ci to wybaczy, a nawet skorzysta, gdy zrelaksowana mama będzie bardzo szczęśliwa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Mam dobrą wiadomość :) Nawet się nie obejrzysz jak Twój maluch będzie samodzielny i to ty będziesz zabiegać o jego czas.
    Inna sprawa, że byłam jak Ty. Spędzałam każdą chwilę ze swoimi chłopcami. Tylko, że po kilku latach miałam wrażenie, że straciłam cząstkę siebie. I zawalczylam o swój czas. Najpierw jedno popołudnie w tygodniu poswiecalamna swoje przyjemności. Wychodziłam z przyjaciółką na fitness, do restauracji, kina lub zakupy. Sobota wieczorem to był mój czas na relaks. Zamykałam się w łazience, brałam kąpiel, nakładała maseczkę itd. W tym czasie mąż zajmował się dziećmi.
    Możesz spełnić swoje małe marzenia tylko daj sobie taką możliwość :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozumiem Cię w 100%, mam podobny okres w życiu. Ja wychodzę raz w miesiącu sama do teatru, to mnie bardzo relaksuje. Zamykam drzwi i idę.

    OdpowiedzUsuń
  31. ehhh kobiety.. faktycznie marudzicie! Nie uwierzę nigdy, że nie znajdziecie dwóch minut na wypicie kawy.. Mam żonę, a ona jest matką. Ot Ci zbieg okoliczności:P I jakoś może wypić ciepłą kawę. Fakt. ma zapierdziel jak mały samochodzik, ale istnieje coś takiego jak drzemka dziecka:) Istnieje coś takiego jak mąż, który może zając się dzieckiem. Istnieją dziadkowie (o ile jeszcze ich mamy). Kobito! weź jutro usiądź. zrób sobie kawę i obserwuj, jak bawi się Twoje dziecko!:)

    OdpowiedzUsuń
  32. A mi się marzy wyjście do teatru muzycznego, żeby znowu nadrobić zaległości w nowościach 😜

    OdpowiedzUsuń
  33. Moja mama na początku też nie chciała z nikim mojego brata zostawiać, a nawet teraz wydzwania do mnie czy babci :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Ah to zycie mamy, nie jest mi znane ale jest niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  35. Przez półtora roku faktycznie tylko o tym wszystkim marzyłam i pragnęłam ;) A potem wreszcie zaczęłam te marzenia i pragnienia realizować - i okazuje się, że przy odrobinie dobrych chęci i luzu wcale nie jest to takie trudne ;) Teraz kawa zawsze gorąca, a wszelkie zabiegi kosmetyczne robię razem z dzieckiem - w sensie synek patrzy, a mama nakłada sobie maseczkę i udaje potwora z bagien ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Też kiedyś o tym marzyłam, teraz cała trójka już potrafi chodź na chwilę zająć się sobą i mam chwilę dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Chyba nie jesteś odosobniona w "marudzeniu" ;) i osobiście ja bardzo cenię sobie osoby, które bez żalu, z pełną odpowiedzialnością i umiejętnością dostrzegania plusów i minusów potrafią powiedzieć - no... ale czasem to mi się najzwyczajniej w świecie nie chce i potrzebuję minuty/godziny/popołudnia TYLKO dla siebie ;) A to bardzo ważne - kiedyś trzeba naładować akumulatory :)
    Podzielam, zgadzam się, ściskam i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz do tego wpisu.