Pierwszy rok minął jak jeden dzień
Kilka dni temu Maja skończyła roczek. Zleciało to tak szybko, a mnie się wydaje, jakbym dopiero wczoraj ją urodziła. Niesamowite jest to, jak w przeciągu tego roku Maja się zmieniła. Z takiego malutkiego bezbronnego oseska stała się "dużym" bobasem, który eksploruje otaczający świat na wszelkie możliwe sposoby. Obserwując to, jak zmienia się takie maleństwo człowiek uświadamia sobie, jak ulotne są tak naprawdę chwile i momenty, które spędzamy wspólnie. Krótko mówiąc czas zapiernicza jak szalony, dziecko rośnie i ani się obejrzymy, a już będziemy wybierać welon i suknię ślubną. No dobra, może troszeczkę przesadziłam :-) Ale faktem jest to, że ostatni rok zleciał mi jak z bicza strzelił. Jaki zatem był ten rok?
Na pewno był to rok pełen wyzwań. Można przeczytać masę poradników i książek na temat opieki, wychowania i pielęgnacji niemowlaka, ale życie i tak pokaże nam zupełnie coś innego. Już na samym początku musieliśmy się zmierzyć z pierwszą infekcją poporodową, antybiotykiem i dłuższym pobytem w szpitalu. Na szczęście był to tylko (chociaż dla mnie wtedy "aż") tydzień. Maja zwalczyła infekcję i mogła przywitać się ze swoim nowym mieszkankiem, a my mogliśmy zacząć organizować swoje życie na nowo. Chociaż słowo organizacja przy niemowlaku nabiera zupełnie innego wymiaru, bo polega na tym, że wszystko co jest do zrobienia robi się w tempie błyskawicy w momencie, kiedy maluch ucina sobie drzemkę. Na początku było bajecznie, bo wiadomo, że taki noworodek przesypia 3/4 dnia i w zasadzie budzi się tylko na przewinięcie pampucha i jedzonko.
Wszyscy mówili, że najgorsze do przetrwania są pierwsze 3 miesiące, bo wiadomo, że to okres najczęściej kojarzony z kolkami. Poza tym przy pierwszym dziecku trzeba wszystkiego się nauczyć, a przede wszystkim poznać się nawzajem z własnym dzieciątkiem. Zrozumieć, dlaczego płacze, co ją uspokaja, jak lubi być noszona, usypiana itd. itd. Z perspektywy czasu wiem, że to wcale nie było najtrudniejsze :-)
Mam wrażenie, że z każdym miesiącem, kiedy Maja staje się coraz bardziej świadomym bobasem jest trudniej, a to dlatego, że jest coraz bardziej wymagająca. Teraz sobie doskonale zdaję sprawę z tego, co miał na myśli autor powiedzenia: małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot ;-)
Aktualnie ma tylko jedną drzemkę, a pozostała część dnia, to czas wypełniony zabawą i przeganianiem mamy po całym mieszkaniu, bo przecież stawianie pierwszych kroczków jest tak ekscytujące. Nie wspomnę już o otwieraniu i ciągłym wracaniu do szafki, w której "śpi" Pan Odkurzacz. Trzeba w końcu sprawdzić, czy na pewno śpi i niczego mu nie brakuje. Przy jedzeniu też sobie lubi pomarudzić, bo po co zjeść całą miseczkę kaszki, skoro na kocyku czeka tyle zabawek, które wręcz wołają do niej: "Maja, chodź do nas, pobaw się z nami". No i zaznaczanie swojego "ja" też już się zaczyna. Wymuszanie stało się stałym punktem dnia. A my musimy sobie z tym radzić, żeby przypadkiem nie popełnić błędu wychowawczego. Chociaż w zasadzie, kto jest w stanie powiedzieć, co jest takim błędem, a co nie? Ja nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie. Na pewno też nie jestem mamą idealną. I pewnie nigdy nią nie będę.
Jedno jest pewne, mimo wszystko nie chciałabym już wrócić do czasów sprzed posiadania dziecka. Wiadomo, że było wtedy inaczej. Miałam więcej czasu dla siebie, dla swoich potrzeb i zachcianek. Teraz to Maja jest number one i to jej potrzeby są na pierwszym miejscu. Dlatego też legginsy, t-shirt, włosy spięte w kucyk, albo na teletubisia, to mój stały wygląda w ciągu dnia w domu. Dobrze, że znajduję chociaż chwilę na zrobienie szybkiego makijażu. Opanowałam już do perfekcji malowanie się w 5 minut. Umiejętność, która bezapelacyjnie przyda się po powrocie do pracy. Nie pamiętam już niestety kiedy miałam czas, żeby pomalować paznokcie, a kiedyś nie wyobrażałam sobie wyjść z domu bez manicure. Cóż, wszystko się zmienia, kiedy zostaje się matką. Trzeba po prostu inaczej sobie wszystko poukładać w głowie. Poza tym wiem, że kiedyś, jak Maja podrośnie, to pozostałe rzeczy wrócą też do normy. Taką mam przynajmniej nadzieję :-)
Miniony rok obfitował w wiele chwil radości, euforii, zaskoczenia, ale zdarzały się też chwile niepokoju, czy strachu. Szczególnie, kiedy wykonano Mai błędnie badanie słuchu, z którego wynikało, że ma z nim problemy. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Ponadto stwierdzono u Mai lekko obniżone napięcie mięśniowe, co dla młodych rodziców, do tego całkowicie zielonych w tym temacie (teraz jesteśmy już mądrzejsi) było przerażające. Na całe szczęście trafiliśmy na super fizjoterapeutkę, która po pierwsze uspokoiła nas, że z Mają jest wszystko ok, wystarczy troszkę ją postymulować, a po drugie wyprowadziła ją na prostą. Maja osiągała kolejne etapy rozwoju zazwyczaj w górnej granicy, ale teraz już wszystko nadgoniła i stawia pierwsze, nieporadne samodzielne kroczki. Czyli wszystko w normie dla jej wieku. Grunt to w takim przypadku trafić na dobrych specjalistów, którzy odpowiednio zajmą się dzieckiem. W kalendarzu mam zapisane wszystko, co Maja robiła. Kiedy pierwszy raz się uśmiechnęła, kiedy podniosła główkę, kiedy siadła, zaczęła raczkować itd. Chwile są ulotne więc warto je uwieczniać nie tylko na zdjęciach.
Przez ten rok staliśmy się też taką 100% rodziną. Wcześniej przez 4 lata żyliśmy sobie sami i też było super. Natomiast w momencie, kiedy pojawia się dziecko wszystko nabiera zupełnie innego znaczenia i wymiaru. Życie staje się pełniejsze. Maja stała się takim ogniwem scalającym nasze małżeństwo. Śmiech, który wypełnia nasze mieszkanko, jej gaworzenie, czy nawet płacz sprawiają, że człowiek wie, po co jest na tej planecie i jaką ma misję do spełnienia. A wypowiadane słodkim głosikiem "mama", "tata" sprawia, że po prostu się rozpływamy.
Mam wrażenie, że bycie rodzicem, to najważniejsza rola, jaką ma się w życiu do odegrania. Przede wszystkim nie ma tutaj próby generalnej. Po prostu wchodzisz w rolę i musisz ją zagrać najlepiej jak potrafisz. Mam tylko nadzieję, że z perspektywy czasu Maja uzna, że dobrze się spełniliśmy w tej roli.
Mam wrażenie, że bycie rodzicem, to najważniejsza rola, jaką ma się w życiu do odegrania. Przede wszystkim nie ma tutaj próby generalnej. Po prostu wchodzisz w rolę i musisz ją zagrać najlepiej jak potrafisz. Mam tylko nadzieję, że z perspektywy czasu Maja uzna, że dobrze się spełniliśmy w tej roli.
Spodobał Ci się ten wpis?
Będzie mi miło, jeśli podzielisz się komentarzem
udostępnisz go
lub polubisz Mamuśkowy Świat na Facebooku (tutaj)
40 komentarze
Muszę Cię zmartwić ;), ale czas przy dziecku pędzi nie tylko w pierwszym roku. Kilka dni temu dość mocno do mnie dotarło, że córcia za chwilę skończy 7 lat, że coraz bardziej dba o swoją przestrzeń, że zamknięte drzwi do jej pokoju kiedy przychodzą koleżanki to będzie już standard, a przytulanie z mamą jest już passe ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy to zleciało!
Pomysł z zapisywaniem różnych wydarzeń z życia dziecka jest super! :) Tyle się dzieje, że nie sposób wszystkiego zapamiętać! :)
Wszystkiego najlepszego dla Mai! :)
Dziękuję za życzenia :-) jakbym mogła to bym zatrzymała czas :-)
UsuńHm, roczek, kiedy to było :-) Przy pierwszym dziecku zawsze najbardziej się przejmujemy, mamy najwięcej wspomnień i pamiątek, przy kolejnych jest już spokojniej :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedy się przekonam, jak to jest przy kolejnych :-) chociaż póki co jedno maleństwo mi wystarczy :-)
UsuńJestem mamą dwójki i wiem jak szybko czas ucieka. Zanim nie miałam dzieci zupełnie inaczej mi płynął. Zdrówka dla Solenizantki! Niech buzia się uśmiecha a duma mamę rozpiera ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-) duma już rozpiera :-) to fakt, że jak nie ma się dzieci to czas zupełnie inaczej płynie.
UsuńPierwszy rok jest zawsze niesamowity! Pamiętam początek, moją niepewność i obawy o taka kruszynkę. Później nauczyłyśmy się do siebie;-) Pięknie opisałaś, tyle miłości. Zdrowia i radości dla Córci!
OdpowiedzUsuńTeraz powinno już być z górki ☺ dziękuję za życzenia☺
UsuńJa tez nie pamiętam jak to szybko zleciało, wspaniały czas, dobrze, że teraz można pozwolić sobie na roczny urlop.
OdpowiedzUsuńDokładnie, rok to bardzo dużo. Nie wyobrażam sobie jak to było, kiedy urlop macierzyński był krótszy.
UsuńMoja córcia kilka dni temu skończyła pierwszy miesiąc, a pewnie ani się obejrzę będzie miała roczek :) super wpis z takim podsumowaniem, czas szybko ucieka warto upamietniac takie chwile. Świetna pamiątka będzie:)
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie zleci Ci to bardzo szybko. Pamięć jest ulotna, warto zatem uwieczniać ważne chwile☺ udanych i szczęsliwych kolejnych miesięcy życzę☺
UsuńMaja, piękne imię ;) pierwszy Rok życia dziecka jest wyjątkowy, bogaty w zmiany i doświadczenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję☺ imię idealnie do Niej pasuje ☺ teraz przed nami kolejne piękne lata☺
UsuńO, to ja jednak jestem z tych, dla których pierwsze trzy miesiące były najgorsze. Znajdowałam się wtedy na granicy wytrzymałości i byłam bliska skończenia ze sobą. Cieszę się, że ten fatalny czas już za nami.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla Majeczki! <3
Dziękuję za życzenia :-) dobrze, że teraz już jest lepiej :-)
UsuńJuż za kilka miesięcy moja kochana akrobatka również skończy rok! Czas ucieka przez palce jak szalony. Wiem, co czujesz. :) U nas pierwsze miesiące były może nieco spokojniejsze, ale mała od początku była bardzo aktywna i z dnia na dzień ma coraz więcej pomysłów. Szybko znudziła jej się pozycja leżąca i zaczęła siadać w wieku 5,5 m-ca, raczkowała już w na początku szóstego, kilka tygodni później stawanie a teraz już rozrabia na całego przez cały dzień. Nie ma chwili wytchnienia! :D Ale przynajmniej jest wesoło. ;) Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, maluchy dostarczają dużo radości, ale przyprawiają też o duże zmęczenie :-) cóż, takie są uroki macierzyństwa :-) super, że córcia tak się rozwija!
UsuńPierwszy rok jest niesamowity, bo chyba nigdy dziecko nie zmienia się aż tak szybko jak w tym okresie. Czasem ma się wrażenie, że każdy dzień przynosi coś nowego. No i w dodatku pojawienie się nowego członka rodziny to zawsze rewolucja w jej funkcjonowaniu. Moje dzieci mają 3.5 i 1.5 roku i czasem łapię się na tym, że nie bardzo już pamiętam, jak to było nie mieć dzieci :)
OdpowiedzUsuńJa też już z ledwością pamiętam, jak to było zanim pojawiła się Maja. Dziwnie było chyba, bo tak pusto i nudno :-) I to fakt, że w ciągu roku dziecko robi postępy w zastraszającym tempie.
UsuńCzas tak szybko płynie, że niewiele już pamiętam z pierwszego roku moich dzieci. Dobrze, że są zdjęcia, one dużo przypominają.
OdpowiedzUsuńOj tak, zdjęcia warto robić, żeby uwieczniać wszystkie ważne chwile.
UsuńMówisz, że dżo sie zmienia jak pojawia się dzieciątko? :) Myślę, że wtedy jest pełniejsze szczeście :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest pełniejsze :-) i weselsze i głośniejsze :-)
UsuńPiękne podsumowanie. U nas roczek w lipcu tym razem, przerabiam trzeci raz.
OdpowiedzUsuńTo już masz spore doświadczenie w takim razie :-) wszystkiego dobrego :-)
Usuń"Jedno jest pewne, mimo wszystko nie chciałabym już wrócić do czasów sprzed posiadania dziecka. Wiadomo, że było wtedy inaczej. Miałam więcej czasu dla siebie, dla swoich potrzeb i zachcianek."
OdpowiedzUsuńNa szczęście dziecko szybko uczy rodziców jak najlepszej organizacji czasu :)
I to, co dawniej zajmowało nam godzinę, teraz ogarniamy w 5 minut, mam rację? :)
Bez dwóch zdań masz rację. Poza tym można np. trzymać dziecko na rękach i wieszać jednocześnie pranie. Kto powiedział, że to niemożliwe? :D
UsuńDziecko zmienia niemal wszystko w naszym życiu, ale to wspaniałe uczucie, że możemy się przy nim także i my rozwijać, stawać się lepszymi ludźmi. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Zmienia i uczy każdego dnia wielu rzeczy :-)
Usuńpieknie się czyta takie podsumowanie roczka :) moja dobija do 6 miesięcy i mogę śmiało powiedzieć to co ty :) tylko jeszcze nie raczkuje i kazdy mowi "ciesz sie", a ja na to odpowiadam, że "juz sie nie moge doczekac" :)
OdpowiedzUsuńracja, czas szybko leci, to jest az przerazające. Ma juz 6 miesiecy a mam wrazenie jakby minal miesiac :)
Ja też nie mogłam się doczekać, aż zacznie raczkować, a potem chodzić... i powiem Ci, faktycznie "ciesz się" :D teraz jeszcze masz w miarę spokój hehehe. Ale ma to swoje uroki :-)
UsuńJa też, tak jak TY, uważam, że "bycie rodzicem, to najważniejsza rola, jaką ma się w życiu do odegrania".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Cieszę, że też tak uważasz :-)
UsuńWszystkiego najlepszego dla córci!! Na pewno da Ci jeszcze popalić ;)
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że da :-) i dziękuję za życzenia!
UsuńBardzo fajne podsumowanie. Moja Drugorodna za kilka dni też skończy roczek i fajnie się czyta wspomnienia innej osoby z praktycznie tej samej drogi jaką przechodzimy jako rodzice ☺
OdpowiedzUsuńPozdrawiam #RodzinaJestFajna
Ja sobie mysle, ze to bycie rodzicem czasami urasta do takiej wysokiej rangi, a po prostu powinno to byc bardzo naturalne i oczywiste:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj dla córci. Mój maluszek ma dopiero 4 miesiące ale faktycznie czas leci tak prędko! Dopiero przecież go ze szpitala przywiozłam!
OdpowiedzUsuńCzas przy dziecku podobno ucieka jeszcze szybciej. Pięknie opisujesz ten czas, sama nie mogę się doczekać tej życiowej rewolucji :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz do tego wpisu.